No własnie - słynny Rambo. Pionier kina akcji i król nawalanki. Jak to wszystko się zaczęło? Nurtowało mnie to pytanie aż do momentu kiedy ten film trafił na mó dysk twardy. Pozbyłem się złudzeń.
Rambo - stereotyp człowieka-demolki - okazał się weteranem wietnamu, przeciw któremu zwrócił się cały świat (w postaci małomiasteczkowego szeryfa i armii policjii). Sponiewierany Rambo sięga po broń i desperacko broni swoich praw.
Moim zdaniem, trzeba oddać temu filmowi niezłą treść. Pokazał on dramat żołnierza, który na wojnie był lepiej traktowany niż we własnym kraju - co dobitnie widzimy na własne oczy. Scen walki nie oceniam - nie widziałem tego filmu w latach 80-tych, a sam wychowałem się na gorszych nawalankach, więc nie będzie to obiektywne. Nie można też przeoczyć faktu, że niektóre sceny są mocno naciągane:chociażby nieugięty upór szeryfa, czy całodzienne i całonocne przesiadywanie w lesie z powodu..... jednego człowieka! Wybaczcie, ale gdyby każdemu bandycie robiono taką mobilizację wojsk, to 3/4 świata musiałoby siedzieć w koszarach.
Ogólnie, Rambo w mojej ocenie wypadł na 5/10. Nie potrafię ocenić tego filmu z perspektywy lat 80-tych, których prawie nie pamietam - oceniam je z dzisiejszej perspektywy. A dziś mamy na koncie wiele podobnych filmów akcji: jeden na wszystkich, wszyscy na jednego. W "Rambo" jednak, cała ta akcja ma fabularne wytłumaczenie i - czego dziś w filmach tego typu już nie doświadczymy - przesłanie. W sumie polecam "Rambo" jako odtrutkę na pacyfistyczny "Czas Apokalipsy", bo bezmyślny pacyfizm też ma swoje grzeszki.